Tłumaczenia tej strony
Widoczny poniżej Manifest GNU został napisany przez Richarda Stallmana na początku istnienia projektu GNU w celu pozyskania współpracowników i poparcia. Przez pierwszych kilka lat wprowadzane były do niego, w ramach rozwoju projektu, niewielkie zmiany, ale teraz chyba najlepiej pozostawić go nietkniętym, w stanie, w jakim widziało go większość ludzi.
Od tamtego czasu dowiedzieliśmy się o kilku nagminnych nieporozumieniach, których można uniknąć przy użyciu innego słownictwa. Kwestie te rozjaśniają przypisy dodane w roku 1993.
By uzyskać najświeższe informacje o dostępnym oprogramowaniu GNU, prosimy skierować się na nasz serwer WWW, a dokładniej na listę oprogramowania. Aby dowiedzieć się, w jaki sposób możecie pomóc, odwiedźcie stronę http://www.gnu.org/help/help.pl.html.
GNU, czyli „Gnu to Nie Unix”, jest nazwą kompletnego systemu komputerowego zgodnego z Uniksem, który piszę, żeby potem swobodnie rozdawać każdemu, kto zechce go używać[1]. Pomaga mi jeszcze kilku ochotników. Bardzo potrzebna jest nam pomoc w postaci poświęconego czasu, pieniędzy, programów i sprzętu.
Jak na razie mamy edytor Emacs wraz z Lispem do pisania dla niego komend, debuger poziomu źródłowego, generator parserów zgodny z yacc, konsolidator i około 35 narzędzi. Powłoka (interpreter poleceń) jest niemal gotowa. Nowy, przenośny optymalizujący kompilator C skompilował sam siebie i może być wydany w tym roku. Mamy znajdujące się w początkowym stadium rozwoju jądro, ale jeszcze wiele mu brakuje aby emulować Uniksa. Kiedy jądro i kompilator zostaną ukończone, możliwa będzie dystrybucja systemu GNU w postaci wystarczającej do tworzenia programów. Będziemy używać systemu TeX do formatowania tekstu, ale pracujemy nad nroffem. Użyjemy także wolnego, przenośnego sytemu X Window. Następnie dodamy przenośny Common Lisp, klon gry Empire, arkusz kalkulacyjny i masę innych rzeczy, wraz z dokumentacją elektroniczną. Docelowo planujemy dostarczać wszystkie przydatne rzeczy, które normalnie dostaje się z systemem uniksowym, a nawet więcej.
Na GNU będzie można uruchamiać programy uniksowe, ale nie będzie to taki sam system. Wprowadzimy wszystkie przydatne ulepszenia, bazując na naszym doświadczeniu z innymi systemami operacyjnymi. w szczególności zamierzamy wprowadzić dłuższe nazwy plików, numery wersji plików, system plików odporny na awarie, być może uzupełnianie nazw plików, obsługę monitorów niezależną od typu terminala i może kiedyś system okien oparty na Lispie, w którym kilka programów Lispowych i zwykłych uniksowych aplikacji mogłoby wspólnie korzystać z ekranu. Jako systemowe języki programowania będą dostępne zarówno C, jak i Lisp. Postaramy się załączyć wsparcie dla protokołów komunikacyjnych UUCP, MIT Chaosnet i Internetowego.
Wstępnie GNU pisany jest dla maszyn klasy 68000/16000 z wirtualną pamięcią, bo na nich będzie najłatwiej go uruchomić. Pozostawiamy pole do popisu dla tych, którzy chcieliby go uruchomić i używać na słabszych komputerach.
Żeby uniknąć nieporozumień, proszę wymawiać „g” na początku słowa „GNU”, gdy odnosi się ono do niniejszego projektu [standardowo w angielskim „g” w wyrazie „gnu” nie jest artykułowane].
Uważam, że złota zasada wymaga, żebym programem, który mi się podoba, podzielił się z innymi, którym też się spodobał. Sprzedawcy oprogramowania chcą podzielić użytkowników i nad nimi zapanować poprzez zmuszanie ich, by zgodzili się nie dzielić zakupionym oprogramowaniem. Odmawiam zerwania solidarności z innymi użytkownikami w taki sposób. Nie mogę z czystym sumieniem podpisać umowy o poufności lub umowy licencyjnej. Przez długie lata pracując w AI Lab [Laboratorium Sztucznej Inteligencji w Massachussets Institute of Technology] starałem się w oprzeć takim tendencjom i innym tego typu działaniom, ale w końcu stały się one zbyt daleko posunięte: nie mogłem pozostać w instytucji, w której robi mi się takie rzeczy wbrew mojej woli.
Aby nadal używać komputerów z honorem, zdecydowałem się zebrać razem wystarczającą ilość wolnego oprogramowania, żeby obejść się bez programów, które nie są wolne. Odszedłem z AI Lab, żeby odebrać im wszelkie prawne preteksty do powstrzymania mnie przed rozdawaniem GNU.
Unix nie jest według mnie systemem idealnym, ale nie jest taki zły. Jego zasadnicze cechy wydają się być dobre i myślę, że będę mógł bez zepsucia ich uzupełnić to, czego w nim brakuje. Poza tym, dla wielu ludzi system zgodny z Uniksem byłby wygodny do przyswojenia.
Gnu nie jest własnością publiczną. Wszyscy będą mogli modyfikować i rozpowszechniać GNU, ale żaden z dystrybutorów nie będzie mógł zabronić dalszej dystrybucji. Innymi słowy, prawnie zastrzeżone (18 tys. znaków) modyfikacje nie będą dozwolone. Chcę się upewnić, że wszystkie wersje GNU pozostaną wolne.
Znalazłem wielu innych programistów, którzy są zachwyceni GNU i którzy chcą pomóc przy jego realizacji.
Duża ilość programistów jest niezadowolona z faktu komercjalizacji oprogramowania systemowego. Wprawdzie pozwala to im zarabiać więcej pieniędzy, ale zarazem powoduje, że czują się poróżnieni z innymi, zamiast czuć się jak towarzysze. Podstawowym aktem przyjaźni pomiędzy programistami jest dzielenie się programami; typowe współczesne układy marketingowe zasadniczo nie pozwalają programistom traktować innych jak przyjaciół. Nabywca oprogramowania musi wybierać pomiędzy przyjaźnią a przestrzeganiem prawa. Oczywiście wielu decyduje, że przyjaźń jest ważniejsza. Ale ci, którzy wierzą w prawo, często nie są usatysfakcjonowani żadną z tych aternatyw. Stają się cyniczni i myślą, że programowanie to tylko sposób zarabiania pieniędzy.
Poprzez prace nad GNU i używanie go zamiast programów objętych restrykcyjną licencją, możemy zarazem być przyjaźni dla innych i przestrzegać prawa. Ponadto GNU jest inspirującym przykładem dzielenia się z innymi oraz sztandarem, pod którym możemy się jednoczyć. Może to dać nam poczucie zgodności, które nie jest możliwe do osiągnięcia jeśli używamy oprogramowania, które nie jest wolne. Około połowa z programistów, z którymi rozmawiam, uważa, że jest to ważne poczucie, którego pieniądze nie są w stanie zastąpić.
(Aktualna lista zadań dla programistów znajduje się tutaj. Inne sposoby, w jakie możecie nam pomóc, opisane są na stronie http://www.gnu.org/help/help.pl.html).
Proszę producentów komputerów o darowizny w postaci sprzętu i pieniędzy. Proszę osoby prywatne o programy i wkład pracy.
Jeśli podarujecie nam sprzęt, możecie się spodziewać, że GNU szybko będzie na nim działać. Oczekujemy kompletnych, gotowych do użycia systemów, zaaprobowanych do użytku na terenach mieszkalnych i mogących się obyć bez skomplikowanego chłodzenia lub źródeł energii.
Znalazłem bardzo wielu programistów skłonnych pracować dla GNU po godzinach. W przypadku większości projektów, taki rozproszony system pracy po godzinach byłby bardzo trudny do skoordynowania; niezależnie od siebie napisane części nie działałyby ze sobą. Jednakże w przypadku tego konkretnego zadania, tj. zastąpienia Uniksa, problem ten nie istnieje. Kompletny system Uniksowy składa się z setek narzędzi, z których każde jest osobno udokumentowane. Większość specyfikacji interfejsowych jest ustalona przez zgodność z Uniksem. Jeśli każdy z uczestników projektu może napisać kompatybilny program zastępczy dla jednego narzędzia uniksowego i sprawić, by działał na miejscu oryginału w uniksowym systemie, to będzie to znaczyło, że nowe aplikacje będą pracowały razem. Nawet zakładając, że dadzą o sobie znać prawa Murphy'ego, to połączenie tych komponentów i tak będzie wykonalnym zadaniem. (Praca nad jądrem będzie wymagała ściślejszego kontaktu i będzie przeprowadzona przez małą, zwartą grupę).
Jeśli dostanę darowizny w postaci pieniędzy, będę mógł wynająć kilku ludzi na cały lub na pół etatu. Płaca nie będzie wysoka jak na standardy programistów, ale szukam ludzi, dla których budowanie ducha wspólnoty jest równie ważne jak zarabianie pieniędzy. Widzę to jako sposób sposób dający zaangażowanym ludziom szansę na poświęcenie całego swojego potencjału na prace nad GNU poprzez oszczędzenie im konieczności zarabiania na życie w inny sposób.
Kiedy tylko GNU będzie gotowe, każdy będzie mógł uzyskać dobre oprogramowanie bez ograniczeń, jak powietrze[2].
Oznacza to o wiele więcej niż tylko zaoszczędzenie wszystkim wydatku na licencję uniksową. Oznacza to, że nie będzie się już marnować czasu i wysiłku na duplikowanie tych samych partii kodu systemowego. Ten czas i wysiłek będzie można zamiast tego przeznaczyć na postęp w dziedzinie programowania.
Kompletne źródła systemu będą dostępne dla każdego. w rezultacie użytkownik potrzebujący zmian w systemie zawsze będzie mógł je zrobić sam albo wynająć jakiegokolwiek programistę lub firmę by zrobili to dla niego. Użytkownicy nie będą już na łasce jednego programisty lub firmy posiadających na własność kod źródłowy i będących jedynymi uprawnionymi do wprowadzania zmian.
Szkoły będą mogły zaoferować o wiele bardziej pouczające zajęcia poprzez zachęcanie studentów to badania i ulepszania kodu systemowego. Laboratorium komputerowe na Harvardzie miało kiedyś zasadę nieinstalowania programów, których kody źródłowe nie były publicznie dostępne, i stało na jej straży rzeczywiście zabraniając instalowania niektórych programów. Bardzo mnie ten fakt zainspirował.
Poza tym zostaną zniesione koszty rozpatrywania, kto jest właścicielem oprogramowania systemowego oraz co można a czego nie można z nim robić.
Umowy zmuszające ludzi do płacenia za program, włączając licencjonowanie kopii, zawsze ściągają na społeczeństwo ogromne koszty poprzez kłopotliwe mechanizmy potrzebne do określenia ile (tzn. za które programy) trzeba zapłacić. Poza tym tylko państwo policyjne jest w stanie zmusić wszystkich do przestrzegania tychże umów. Wyobraźcie sobie stację kosmiczną, na której wielkim kosztem trzeba produkować powietrze: pobieranie opłaty od każdego oddychającego za każdy zużyty litr powietrza wprawdzie jest sprawiedliwe, ale noszenie maski z miernikiem powietrza przez cały dzień i całą noc jest nieznośne, nawet jeśli każdego stać na zapłacenie rachunku. Nie mówiąc już o wszechobecnych kamerach telewizyjnych pilnujących czy nikt nie zdejmuje maski, które są nie do pomyślenia. Lepiej już utrzymywać fabrykę powietrza z pogłównego a maski wywalić.
Kopiowanie całego programu lub jego części jest dla programisty tak samo naturalne, jak oddychanie, i równie efektywne. Powinno być także równie swobodne.
„Nikt nie będzie używał darmowego GNU, bo oznacza to brak jakiejkolwiek pomocy technicznej”
„Trzeba pobierać opłaty za program, żeby mieć za co zapewnić pomoc techniczną”
Jeśli ludzie woleliby płacić za GNU razem z obsługą zamiast dostawać je za darmo bez niej, to firma, która zapewniałaby obsługę dla ludzi, którzy uzyskali system za darmo, powinna przynosić dochody[3].
Musimy rozróżnić pomiędzy pomocą techniczną w formie rzeczywistej pracy programistycznej a zwykłym prowadzeniem za rękę. To pierwsze jest czymś, na co nie można liczyć ze strony sprzedawcy oprogramowania. Jeśli wasz problem nie dotyczy wystarczająco dużej liczby użytkowników, sprzedawca powie wam, żebyście się wypchali.
Jeżeli wasza firma musi mieć pewność, że będzie mogła polegać na pomocy technicznej, to jedynym na to sposobem jest posiadanie wszystkich niezbędnych źródeł i narzędzi. Wtedy możecie wynająć jakąkolwiek dostępną osobę do rozwiązania waszego problemu; nie jesteście na łasce jednej, konkretnej osoby. Jeśli chodzi o Uniksa, to koszty źródła wykluczają takie rozwiązanie w większości przypadków. z GNU będzie inaczej. Wprawdzie jest możliwe, że akurat nie będzie dostępny nikt kompetentny, ale nie można o to obwiniać warunków dystrybucji. GNU nie rozwiązuje wszystkich problemów świata, tylko kilka z nich.
Natomiast użytkownicy, którzy nie znają się zupełnie na komputerach, potrzebują prowadzenia za rękę, czyli robienia dla nich rzeczy, które z łatwością mogliby zrobić samodzielnie, tylko nie wiedzą jak.
Takie usługi mogłyby być świadczone przez firmy sprzedające wyłącznie usługi naprawcze i prowadzenie za rękę. Jeśli rzeczywiście użytkownicy woleliby raczej wydać pieniądze i otrzymać produkt z pomocą techniczną, to znaczy, że będą również chcieli kupić samą pomoc techniczną, jeśli dostaną produkt za darmo. Firmy oferujące taką pomoc będą konkurować pod względem jakości i cen; użytkownicy będą mieli wybór. Tymczasem ci z nas, którzy serwisu nie potrzebują, nie będą musieli za niego płacić.
„Nie da się dotrzeć do wielu ludzi bez reklamy, a żeby mieć na nią środki, trzeba pobierać opłaty za program”
„Reklamowanie programu, który można dostać za darmo, jest bezcelowe”
Istnieje wiele darmowych lub bardzo tanich sposobów, dzięki którym można nadać rozgłos czemuś takiemu jak GNU wśród wielu użytkowników komputerów. Ale być może można dotrzeć do nawet większej ich liczby poprzez reklamę. Jeśli rzeczywiście tak jest, to firma reklamująca kopiowanie i rozsyłanie GNU za opłatą powinna przynosić wystarczające zyski, by móc pokryć koszty reklamy i jeszcze coś zarobić. W ten sposób za reklamę płacą tylko ci użytkownicy, którzy na niej korzystają.
Z drugiej strony, jeśli wielu ludzi dostanie GNU od swoich znajomych i takie firmy nie odniosą sukcesu, udowodni to, że reklama nie była tak naprawdę potrzebna do rozpowszechnienia GNU. Dlaczego zwolennicy wolnego rynku nie chcą pozwolić, by wolny rynek to rozstrzygnął[4]?
„Moja firma potrzebuje objętego restrykcyjną licencją systemu operacyjnego, żeby mieć przewagę nad konkurencją”
GNU wyłączy systemy operacyjne ze sfery konkurencji. Nie będziecie mogli uzyskać na tym polu przewagi, ale z drugiej strony wasi konkurenci nie będą mogli uzyskać przewagi nad wami. Będziecie konkurować na innych polach, wspólnie korzystając na GNU. Jeśli wasza firma sprzedaje jakiś system operacyjny, to GNU wam się nie spodoba, ale mówi się trudno. Jeśli wasza firma zajmuje się czymś innym, GNU może pozwolić wam uniknąć bycia wepchniętym w drogą zabawę w sprzedaż systemów operacyjnych.
Chciałbym, żeby GNU rozwijało się poprzez dary od wielu producentów i użytkowników, obniżając im wszystkim koszty[5].
„Czy programiści nie zasługują na zapłatę za swoją kreatywność?”
Jeśli cokolwiek zasługuje na zapłatę, jest to działalność dla społeczeństwa. Kreatywność może być taką działalnością, ale tylko wtedy, gdy społeczeństwo może swobodnie korzystać z jej owoców. Jeśli programiści zasługują na zapłatę za tworzenie nowatorskich programów, to z tego samego powodu zasługują na karę, jeśli ograniczają ich użycie.
„Czy programista nie powinien móc domagać się zapłaty za swoją kreatywność?”
Nie ma nic złego w oczekiwaniu na zapłatę za wykonaną pracę, albo w próbowaniu uzyskania jak największych dochodów, jeśli tylko nie używa się do tego destrukcyjnych środków. Jednak sposoby obecnie będące w zwyczaju na polu oprogramowania opierają się na destrukcji.
Wyciąganie pieniędzy od użytkowników programu poprzez ograniczanie jego użycia jest destrukcyjne, ponieważ ograniczenia te redukują ilość możliwych sposobów, w jakie program ten może być wykorzystany. To z kolei redukuje ogólne korzyści, które dzięki niemu uzyskuje cała ludzkość. Jeśli celowo się coś ogranicza, to szkodliwe tego konsekwencje są celową destrukcją.
Dobry obywatel nie powinien używać takich destrukcyjnych środków, aby się wzbogacić, ponieważ jeśli każdy by w ten sposób postępował, to wszyscy zbiednielibyśmy przez wzajemną destrukcyjność. To etyka kantowska, zwana też złotą zasadą. Skoro nie podobają mi się konsekwencje wynikające z tego, że nikt nie dzieli się informacjami, to jestem zobligowany uważać, że takie postępowanie jest złe. Mówiąc konkretnie, chęć bycia nagrodzonym za kreatywność nie usprawiedliwia pozbawiania całego świata jej części lub całości.
„Czy programiści nie będą głodować?”
Mógłbym odpowiedzieć, że nikogo nie zmusza się na siłę, by został programistą. Większość z nas nie jest w stanie zarobić na życie stojąc na ulicy i robiąc miny. Ale nie skazuje to nas na spędzenie życia na staniu na ulicy, robieniu min i głodowaniu. Robimy coś innego.
Jednak taka odpowiedź jest zła, bo akceptuje ona domyślne założenie pytającego, a mianowicie, że bez własności oprogramowania programiści nie zarobią ani centa. Czyli wszystko albo nic.
Prawdziwym powodem, dla którego programiści nie będą głodować, jest fakt, iż nadal będzie się im płacić za programowanie — po prostu nie aż tyle, co teraz.
Ograniczanie kopiowania nie jest dla firm programistycznych jedynym sposobem na uzyskiwanie dochodów. Jest po prostu najczęściej spotykanym, bo przynosi najwięcej pieniędzy. Jeśli byłby on zabroniony, lub zbojkotowany przez użytkowników, to branża korzystałaby z innych możliwości, po które teraz sięga rzadziej. Każdy interes można zawsze zorganizować na wiele sposobów.
Prawdopodobnie nowa organizacja branży oprogramowania spowoduje, że programowanie nie będzie już tak lukratywnym zajęciem jak teraz. Ale to nie jest żaden argument przeciwko zmianom. To, że sprzedawczynie w sklepie zarabiają tyle, ile zarabiają, nie jest uznawane za niesprawiedliwość. Jeśli programiści zarabialiby tyle samo, to też nie byłoby niesprawiedliwe. (Tak naprawdę i tak zarabialiby znacznie więcej).
„Czy ludzie nie mają prawa kontrolować w jaki sposób używane są ich pomysły?”
„Kontrola nad użyciem własnych pomysłów” tak naprawdę stanowi kontrolę nad życiem innych ludzi i zwykle jest używana do jego utrudnienia.
Ludzie, którzy dokładnie studiowali prawo własności intelektualnej[6] (np. prawnicy), twierdzą, że nie ma żadnego wrodzonego prawa do własności intelektualnej. Rzekome prawa do własności intelektualnej uznawane przez rząd zostały wprowadzone przez konkretne akty legislacyjne dla osiągnięcia konkretnych celów.
Na przykład prawo patentowe zostało ustanowione by zachęcić wynalazców do ujawniania sekretów ich wynalazków. Jego celem było działanie na rzecz społeczeństwa, a nie wynalazców. w owym czasie 17-letni okres trwania patentu był krótki w porównaniu z tempem rozwoju techniki. Patenty zazwyczaj nie są bardzo szkodliwe, ponieważ dotyczą tylko wytwórców, dla których koszty umowy licencyjnej są małe w porównaniu z kosztami rozpoczęcia produkcji. Nie zawadzają one większości indywidualnych użytkowników opatentowanych produktów.
Koncepcja prawa autorskiego nie istniała w starożytności, kiedy to autorzy często kopiowali długie fragmenty innych dzieł w książkach niebeletrystycznych. Ta praktyka była przydatna i tylko dzięki niej dzieła wielu autorów przetrwały, chociażby po części. System prawa autorskiego został stworzony specjalnie po to, by zachęcić autorów do pisania. w sferze, dla której został wymyślony — tj. książek, które mogły być tanio kopiowane tylko na prasie drukarskiej — nie wyrządzał on dużo szkody i nie przeszkadzał większości czytelników książek.
Wszystkie prawa do własności intelektualnej to po prostu licencje wydawane przez społeczeństwo, ponieważ zakładano, słusznie bądź nie, że społeczeństwo jako całość na nich zyska. Ale w każdej konkretnej sytuacji musimy zadać pytanie: czy naprawdę zyskujemy, gdy wydajemy taką licencję? Na jakiego rodzaju czyn udzielamy licencji?
Kwestia programów komputerowych w dzisiejszych czasach bardzo się różni od kwestii książek sto lat temu. To, że najłatwiejszym sposobem uzyskania programu jest skopiowanie go od przyjaciela, jak również to, że program ma osobny kod źródłowy i osobny wynikowy, a także fakt, że program jest raczej używany, a nie czytany dla przyjemności, razem stwarzają sytuację, w której osoba narzucająca prawo autorskie szkodzi społeczeństwu materialnie i duchowo; sytuację, w której nikt nie powinien tego robić niezależnie od tego, czy prawo na to zezwala.
„Konkurencja poprawia jakość usług i produktów”
Konkurencja opiera się na modelu wyścigu: poprzez nagradzanie zwycięzcy zachęcamy wszystkich do szybszego biegu. Gdy kapitalizm rzeczywiście tak działa, to działa dobrze; ale jego obrońcy mylą się zakładając, że zawsze działa w taki sposób. Jeśli biegacze zapominają, po co jest nagroda i stają się skupieni na wygrywaniu bez względu na środki, mogą zacząć używać innej strategii — np. atakowania innych uczestników wyścigu. Jeśli biegacze wdadzą się w bójkę, w rezultacie wszyscy dobiegną do mety spóźnieni.
Objęte restrykcyjną licencją lub tajemnicą oprogramowanie jest moralnym odpowiednikiem bójki wśród uczestników wyścigu. To smutne, ale jedyny sędzia, którego mamy, nie wydaje się sprzeciwiać walkom; jedyne co robi, to je reguluje („Na każde przebiegnięte 10 jardów możecie oddać jeden strzał”), a powinien rozdzielić biegaczy i karać ich za najmniejszą próbę wszczęcia bójki.
„Czy bez pieniężnej motywacji nie przestanie się programować?”
W rzeczywistości wiele osób będzie programować bez żadnej motywacji finansowej. Niektórych ludzi, zwykle tych, którzy są w tym najlepsi, programowanie nieodparcie fascynuje. Nie brakuje profesjonalnych muzyków, którzy trzymają się swojego zajęcia, mimo że nie liczą nawet na to, że będą w stanie w ten sposób zarobić na życie.
Jednak to pytanie, mimo że często się je słyszy, nie jest odpowiednie do sytuacji. Programistom nadal będzie się płacić, tylko że mniej. Tak więc właściwym pytaniem jest czy ktokolwiek będzie chciał programować przy zmniejszonej motywacji finansowej? z mojego doświadczenia wynika, że tak.
Przez ponad dziesięć lat wielu spośród najlepszych światowych programistów pracowało dla AI Lab za dużo mniej pieniędzy, niż mogliby dostawać gdziekolwiek indziej. Byli nagradzani na inne sposoby, na przykład zyskując sławę i uznanie. A kreatywność daje radość, jest nagrodą samą w sobie.
Potem większość z nich odeszła, kiedy dostali szansę wykonywania tej samej interesującej pracy w zamian za dużo pieniędzy.
Fakty pokazują, że ludzie chcą programować z powodów innych niż bogactwo; ale gdy da im się szanse zarabiania przy tym wielkich pieniędzy, to zaczną się tego spodziewać i domagać. Słabo płacące organizacje nie wypadają dobrze w konkurencji z tymi, które płacą dużo, ale może być inaczej, jeśli te drugie będą zdelegalizowane.
„Bardzo potrzebujemy programistów. Jeśli oni domagają się, żebyśmy przestali pomagać swoim przyjaciołom, to musimy ich posłuchać.”
Nigdy nie potrzebujecie ich aż tak bardzo, by słuchać tego rodzaju żądań. Pamiętajcie: miliony na obronę, ale ani centa daniny! [„Millions for defense, but not one cent for tribute!” — Robert Goodloe Harper]
„Programiści muszą jakoś zarabiać na życie”
W krótkiej perspektywie to prawda. Jednak programiści mają mnóstwo możliwości zarabiania na życie oprócz sprzedawania praw do używania programów. Ten sposób jest teraz najbardziej rozpowszechniony, bo przynosi programistom i biznesmenom najwięcej pieniędzy, a nie dlatego, że jest to jedyny sposób na ich zarabianie. Jeśli tylko się chce, to łatwo znaleźć inne możliwości. Oto kilka przykładów:
Producent wprowadzający na rynek nowy komputer będzie płacił za dostosowanie do niego systemu operacyjnego.
W usługi sprzedaży kursów, prowadzenia za rękę oraz konserwacji mogliby angażować się także programiści.
Ludzie z innowacyjnymi pomysłami mogliby rozpowszechniać programy jako „freeware”(7), prosząc zadowolonych użytkowników o darowizny, lub sprzedając usługi prowadzenia za rękę. Zdarzyło mi się spotkać ludzi, którzy już odnieśli w ten sposób sukces.
Ludzie o podobnych zapotrzebowaniach mogą tworzyć grupy użytkowników i płacić składki. Grupy takie mogłyby następnie podpisywać kontrakty z firmami programistycznymi, które pisałyby potrzebne im programy.
Przeróżne drogi rozwoju mogą być finansowane przez Podatek Na Rzecz Oprogramowania:
Przyjmijmy, że każdy kto kupuje komputer musi zapłacić jakiś procent jego ceny jako podatek na rzecz oprogramowania. Rząd przekazuje zebrane w ten sposób pieniądze agencji takiej jak NSF [National Science Foundation], żeby rozdysponowała je na rozwój oprogramowania.
Jednak jeśli kupujący komputer sam przekaże jakąś darowiznę na rzecz rozwoju oprogramowania, to może odliczyć ją od podatku. Może przekazać pieniądze na rzecz samodzielnie wybranego projektu — takiego, którego ma nadzieję w przyszłości sam używać, gdy będzie gotowy. Może odliczyć kwotę darowizny do wysokości całego podatku, który musiałby zapłacić.
Stawka podatkowa mogłaby być ustalona na podstawie głosowania samych opodatkowanych i wyważona stosownie do kwoty, która będzie opodatkowana.
Konsekwencje:
W dalszej perspektywie rozwój wolnych programów jest krokiem ku światu dostatku, w którym nikt nie będzie musiał ciężko harować tylko po to, by przeżyć. Ludzie będą mogli oddawać się czynnościom, które sprawiają radość, takim jak programowanie, po tym jak spędzą wymagane 10 godzin tygodniowo na niezbędnych zadaniach takich jak legislacja, doradztwo rodzinne, naprawy robotów i badania geologiczne asteroidów. Nie trzeba już będzie zarabiać na życie programowaniem.
Już udało nam się bardzo zwiększyć produktywność, ale niewiele z tego przełożyło się na czas wolny dla pracowników, bo działania produktywne wymagają przeprowadzania wielu działań nieproduktywnych. Głównymi tego przyczynami są urzędy i obustronne zmagania z konkurencją. Wolne oprogramowanie znacznie ograniczy te utrudnienia na polu produkcji oprogramowania. Musimy to zrobić, żeby technologiczne zyski w wydajności przełożyły się na mniej pracy dla nas.
[1] [Przypis ten wyjaśnia nieporozumienia związane z użyciem w oryginale dwuznacznego angielskiego słowa „free”, mogącego oznaczać zarówno „darmowe” jak i „swobodne”; w tłumaczeniu użyłem od razu właściwego terminu]. W tym miejscu użycie słów było niedbałe. Tekst miał mówić, że nikt nie będzie musiał płacić za *pozwolenie* na używanie GNU. Ale słowa nie wyrażają tego jasno, więc ludzie często interpretują ten fragment jako mówiący, że kopie GNU zawsze powinny być dystrybuowane za niewielką opłatą lub za darmo. To nigdy nie było naszą intencją; później manifest wspomina o możliwości istnienia firm świadczących usługi dystrybucji za opłatą. Z czasem nauczyłem się starannie rozróżniać pomiędzy wolnym oprogramowaniem i oprogramowaniem darmowym. Wolne oprogramowanie to takie oprogramowanie, które użytkownicy mogą swobodnie rozpowszechniać i zmieniać. Niektórzy użytkownicy mogą uzyskać kopie za darmo, a niektórzy za nie płacą — jeśli zebrane w ten sposób środki pomogą ulepszyć oprogramowanie, to tym lepiej. Ważne jest, że każdy, kto ma kopię, może swobodnie współpracować z innymi użytkownikami.
[2] Tutaj też nie udało mi się rozróżnić pomiędzy „wolnym” a „darmowym”. Stwierdzenie w swojej postaci nie jest fałszywe — można dostać kopie GNU za darmo, od swoich przyjaciół lub poprzez Internet — jednakże prowadzi ono do nieporozumień.
[3] Istnieje teraz kilka takich firm.
[4] Fundacja Wolnego Oprogramowania (The Free Software Foundation) przez 10 lat zdobywała większość swoich funduszy poprzez dystrybucję oprogramowania, chociaż jest raczej organizacją charytatywną, a nie firmą. Możecie składać zamówienia.
[5] Grupa firm komputerowych ok. 1991 r. zebrała fundusze, aby wspomóc utrzymanie GNU C Compiler.
[6] W latach osiemdziesiątych nie zdawałem sobie jeszcze sprawy, jak niejasne jest mówienie o „kwestii własności intelektualnej”. Termin ten jest oczywiście tendencyjny; mniej oczywiste jest to, że wrzuca on do jednego worka rozmaite zasadniczo odmienne prawa, które poruszają różne kwestie. Obecnie nakłaniam ludzi, by całkowicie odrzucali termin „własności intelektualnej”, żeby uniknąć sugerowania innym, że jest to jedna, spójna kwestia. Aby wszystko było jasne należy oddzielnie rozmawiać o patentach, prawach autorskich i znakach towarowych. Wejdźcie na stronę „Własność intelektualna to zwodniczy miraż”, gdzie wyjaśniono, w jaki sposób termin ten szerzy nieporozumienia i stronnicze podejście do pewnych kwestii.
(7) Z czasem nauczyliśmy się odróżniać „wolne oprogramowanie” i oprogramowanie typu „freeware”. „Freeware” to oprogramowanie, które można bez ograniczeń kopiować, jednak zwykle nie ma zgody na badanie lub modyfikowanie jego kodu źródłowego, więc większość tego typu programów nie jest wolna. Wejdźcie na Stronę niejasnych słów i fraz, których dobrze jest nie używać, na której znajduje się więcej informacji na ten temat.
Tłumaczenia tej strony:
[
English
| Česky
| Deutsch
| Español
| Français
| Italiano
| 한국어
| Nederlands
| Polski
| Português
| Српски
| Svenska
]
Tłumaczenia Manifestu GNU dostępne na innych serwerach:
[
Deutsch
| Français
| 日本語
]
Powrót do strony głównej Projektu GNU.
Pytania dotyczące GNU i FSF prosimy kierować na adres
[email protected].
Istnieją także
inne sposoby skontaktowania się
z FSF.
Informacje o niedziałających odnośnikach oraz inne poprawki
(lub propozycje) prosimy wysyłać na adres
[email protected].
Copyright (C) 1985, 1993, 2003, 2005 Free Software Foundation, Free Software Foundation, Inc., 51 Franklin St, Fifth Floor, Boston, MA 02110-1301, USA
Permission is granted to anyone to make or distribute verbatim copies
of this document, in any medium, provided that the copyright notice and
permission notice are preserved, and that the distributor grants the
recipient permission for further redistribution as permitted by this
notice.
Modified versions may not be made.
Wyraża się zgodę na wykonywanie i dystrybucję wiernych kopii tego dokumentu,
niezależnie od nośnika, pod warunkiem, że informacje o prawach autorskich
i powielaniu zostaną zachowane oraz że dystrybutor pozwoli odbiorcy
na dalsze rozpowszechnianie na zasadach tutaj zawartych.
Nie wolno tworzyć wersji zmodyfikowanych.
Tłumaczenie:
Grupa tłumaczy witryny Projektu GNU
([email protected]).
Aktualizowane: $Date: 2006/09/05 07:35:48 $ $Author: wkotwica $